A więc rezygnuję. Tak jak pisałam w ostatnim poście, zdecydowałam, że nie dam rady tego ciągnąć. Postanowiłam rozmówić się jak najszybciej z hostką... wyszło jak zwykle czyli nie tak znowu szybko. Rodzinka wróciła dzisiaj przed 14 do domu i od razu byłam zajęta dzieciakami, psem i wyjściem z nimi gdzie trzeba było. Nie chciałam tego tematu poruszać przy dzieciach więc czekałam na dogodny moment. Postanowiłam polować na hostkę w kuchni (musi przecież coś zjeść przed pójściem spać). Już myślałam nawet, że dziś to nie przejdzie...zaczęłam robić swoją kolację, a tu nagle słyszę kroki... schodzi... Otworzyła drzwi i chyba widziała po mnie, że coś jest nie w porządku. Sama zapytała czy wszystko ok... no i rozpoczęłam. "Ch. we need to talk...." myślę, że już w tym momencie wszystko było jasne.
Rozmowa niespodziewanie poszła bardzo gładko. Obie zgadzałyśmy się, że nasza współpraca nie działa. Nie tłumaczyłam się za bardzo, chciałam jednak żeby wiedziała, że starałam się... i jednak nie daję rady. Hostka była bardzo wyrozumiała, stwierdziła że jest jej przykro i sama się z tym źle czuje ale to widać, że nie dobraliśmy się charakterami. Szczerze powiedziawszy była to najnormalniejsza rozmowa od mojego przyjazdu tutaj. Mimo wszystko o mało co nie poryczałam się.... ahhh te nerwy ;p
Wszystko stanęło na tym, że dam jej 3 tygodnie na znalezienie zastępstwa dla mnie, zaproponowałam pomoc w szukaniu jeżeli tylko chce. Ona powiedziała, że to bardzo miłe z mojej strony. Ogólnie pytała się też o moje plany... w skrócie powiedziałam jej co zamierzam. Powiedziała też, że jeżeli tylko chcę napiszę mi referencje, bo nie zrobiłam nic źle, dzieci są trudne i zdaje sobie z tego sprawę, trzeba do nich określonego charakteru. Podobno poprzednia au pair potrafiła poradzić sobie z nimi i słuchały jej bardziej niż hostki... nie wiem jak to możliwe.
Podsumowując cieszę się, że to już za mną. Trochę mi przykro, że będę musiała opuścić Londyn i zostały mi tylko 3 tygodnie. Muszę jak najlepiej je wykorzystać, nawiązałam już jakieś znajomości i polubiłam parę osób. Z drugiej strony przecież nie wracam znowu do Polski więc będę mogła przyjeżdżać. Mam teraz nadzieję, że będzie już tylko lepiej i coraz bliżej do usamodzielnienia się.
Pozdrawiam i dziękuje za wsparcie!
M.
[WKoło_UX] Wayfinding? A co to?
1 rok temu