Subscribe:

Ads 468x60px

czwartek, 4 września 2014

Dzieci wesoło poszły do szkoły :)

Tak jak w  w temacie... dzieciaki zaczęły szkołę wczoraj i dzięki temu mam całe mnóstwo czasu dla siebie mniej więcej od godziny 10 do 15-16 :) Jestem tutaj dopiero kilka dni ale mogę już napisać co nieco o moim planie dnia ;)

Pierwsze 2 dni były całkowicie wyrwane ze wszelkich schematów. Pisałam już o tym, że chłopiec - "M." został ugryziony przez muchę końską w oko, jakby tego było mało to bardzo zatarł to oko i w rezultacie było tak spuchnięte, że nie mógł go otwierać. Dało to efekt taki, że miał pozwolenie na robienie co mu się podoba, wyglądało to tak, że siedział przed telewizorem i oglądał DVD przez większość dnia. Moje zdanie na ten temat zostawię na później...
Dziewczynka - "E." przez te ostatnie dni wakacji chodziła na dodatkowe zajęcia więc nie było jej w domu do 16-17. Muszę przyznać, że te pierwsze dni były dla mnie bardzo trudne. Zauważyłam ogromne rozbestwienie dzieciaków, które robią co chcą i aby zrobiły coś czego się od nich wymaga trzeba po kilka razy powtarzać albo podejść je sposobem.
Na szczęście w środę zaczął się rok szkolny. Dzień dla mnie rozpoczyna się o godzinie 6.30. Muszę być gotowa na 7 kiedy to schodzę do kuchni, daję psu jeść, w czasie gdy on je, ja opróżniam zmywarkę, a później biorę go na krótki (ok. 10 min.) spacer aby spełnił swoje potrzeby. Kiedy wracam dzieciaki są już obudzone, ubrane i na ogół już w kuchni czekają na śniadanie. Pomagam przy zrobieniu go jeśli jest taka potrzeba. Dzieciaki bardzo wolno jedzą śniadanie więc musiałam coś wymyślić aby jadły szybciej:D Odkryłam (całkiem przez przypadek), że lubią ze sobą rywalizować więc na środku stołu kładę jakiś przedmiot (dziś był to pistolet na strzałki) i przesuwam po stole w kierunku dziecka, które w danym momencie je szybciej bądź ma mniej na talerzu. Muszę jeszcze dopracować tę metodę aby jadły spokojniej, bo gdy widzą oddalający się przedmiot bywa zabawnie... Najważniejsze dla mnie jednak jest to, że to działa i dzisiaj po śniadaniu miałam jeszcze czas aby trochę pograć z M. i aby na spokojnie założył buty i czekał w nich na wyjście. Dzieciaki muszą być gotowe do wyjścia po 8, pierwsza wychodzi E. a parę minut później M. Nie jestem odpowiedzialna za zaprowadzenie ich do szkoły, moja hostka albo sama zawozi je albo umawia się z inną mamą, która podjeżdża po jedno z dzieci. Ja jedynie w nadzwyczajnych przypadkach będę zobligowana do zaprowadzenia jednego bądź drugiego.
Kiedy rodzinka wyjdzie z domu ja biorę się za szybkie ogarnięcie kuchni i swoje śniadanie. Mogłabym jeść razem z dzieciakami ale jednak wolę na spokojnie "przeżuć" posiłek i napić się kawy. W okolicy 8.30 zabieram psiaka na spacer - tym razem długi (ok. godzinny). Idziemy do parku niedaleko i tam mogę go spuścić ze smyczy, a on gania się z innymi psami. Dla mnie to relax :) przynajmniej jak pogoda jest ładna tak jak teraz. Po powrocie do domu mam jeszcze do ogarnięcia pokoje dzieciaków - zaścielenie łóżek i ogólne uporządkowanie zabawek. Co drugi dzień muszę trochę poprasować. W okolicy 10 zaczyna się mój czas wolny.
.
.
.
Tak, jak pisałam na początku w okolicy 15-16 wracam do obowiązków. Host-mom przywozi najpierw jedno z dzieci, później drugie. Kiedy musi odebrać kolejne, ja zostaję z jednym z nich. Wczoraj miałam M. i jego kolegę, którzy zajmowali się sobą i nie potrzebowali za wiele uwagi z mojej strony. Na razie nie wychodziłam z dzieciakami nigdzie po szkole ale wiem, że będzie to należało czasem do moich obowiązków. Po południu wychodzę też z pieskiem na krótszy spacer i pomagam przy kolacji. Wczoraj hostka poprosiła mnie o przygotowanie jej i dała wytyczne z czego ją zrobić. Kolacja jest około godziny 18, zaraz po niej bath-time i do łóżek. Dzieci po umyciu się muszą umyć zęby, co robią bardzo niechętnie i muszę je pilnować. Jeżeli mają czas mogą się bawić do 19.30. Po tej godzinie mają być w łóżkach gdzie E. może jeszcze przez pół godziny czytać książkę (z latarką), a M. może bawić się w łóżku maskotkami. Godzina 20 to mój koniec dnia jako niania. Oczywiście mam uzgodnione też babysittingi 2-3 w tygodniu, kiedy to hostka wychodzi np. na kolację, a ja muszę sama podać dzieciakom naszą kolację, przypilnować przy myciu i położyć do łóżek. Z tego co uzgodniłyśmy często będzie to jednak samo położenie do łóżek i przebywanie w domu kiedy już śpią na wypadek czegoś niespodziewanego.

Trochę się rozpisałam, następnym razem spróbuję opisać rodzinkę i moje relacje z nią.
Pozdrawiam M.

7 komentarze:

  1. mamy bardzo podobny plan dnia :-) Fajnie, że tak dobrze się odnalazłaś. Powodzenia z dzieciątkami, bo początki naprawdę mogą być trudne ... ale dasz radę, nie mam wątpliwości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ehhh dzięki :) Właśnie dziś miałam straszny dzień... a raczej wieczór, dzieciaki okropnie wydziwiały przy kolacji i już sama nie wiem ile to trwało ale moje nerwy były na skraju wyczerpania... a wcześniej było tak miło, no cóż bywa i tak :) Mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie lepiej. Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Kochana, cierpliwości... Potrzebujecie się jeszcze 'dotrzeć'. Po pewnym czasie nawet ciężkie dni/wieczory/poranki nie będą tak ciężkie jak wcześniej, bo będziesz znała pewne mechanizmy jak to wszystko funkcjonuje :)
      Będzie okejki, zobaczysz :)

      Usuń
    3. No mam nadzieję :) Dzięki!

      Usuń
  2. pytanie może nie trzymające się tematu ale jak zrobilaś te zdj w takiej ramce z pinezką tam u góry? :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cały szablon został pobrany ze strony oferującej darmowe szablony... ja nie jestem zbyt obeznana w tych tematach więc nie mogę za bardzo pomóc :)
      pozdrawiam

      Usuń

 
Blogger Templates