Subscribe:

Ads 468x60px

wtorek, 21 października 2014

...i po trudnej rozmowie

A więc rezygnuję. Tak jak pisałam w ostatnim poście, zdecydowałam, że nie dam rady tego ciągnąć. Postanowiłam rozmówić się jak najszybciej z hostką... wyszło jak zwykle czyli nie tak znowu szybko. Rodzinka wróciła dzisiaj przed 14 do domu i od razu byłam zajęta dzieciakami, psem i wyjściem z nimi gdzie trzeba było. Nie chciałam tego tematu poruszać przy dzieciach więc czekałam na dogodny moment. Postanowiłam polować na hostkę w kuchni (musi przecież coś zjeść przed pójściem spać). Już myślałam nawet, że dziś to nie przejdzie...zaczęłam robić swoją kolację, a tu nagle słyszę kroki... schodzi... Otworzyła drzwi i chyba widziała po mnie, że coś jest nie w porządku. Sama zapytała czy wszystko ok... no i rozpoczęłam. "Ch. we need to talk...." myślę, że już w tym momencie wszystko było jasne.
Rozmowa niespodziewanie poszła bardzo gładko. Obie zgadzałyśmy się, że nasza współpraca nie działa. Nie tłumaczyłam się za bardzo, chciałam jednak żeby wiedziała, że starałam się... i jednak nie daję rady. Hostka była bardzo wyrozumiała, stwierdziła że jest jej przykro i sama się z tym źle czuje ale to widać, że nie dobraliśmy się charakterami. Szczerze powiedziawszy była to najnormalniejsza rozmowa od mojego przyjazdu tutaj. Mimo wszystko o mało co nie poryczałam się.... ahhh te nerwy ;p
Wszystko stanęło na tym, że dam jej 3 tygodnie na znalezienie zastępstwa dla mnie, zaproponowałam pomoc w szukaniu jeżeli tylko chce. Ona powiedziała, że to bardzo miłe z mojej strony. Ogólnie pytała się też o moje plany... w skrócie powiedziałam jej co zamierzam. Powiedziała też, że jeżeli tylko chcę napiszę mi referencje, bo nie zrobiłam nic źle, dzieci są trudne i zdaje sobie z tego sprawę, trzeba do nich określonego charakteru. Podobno poprzednia au pair potrafiła poradzić sobie z nimi i słuchały jej bardziej niż hostki... nie wiem jak to możliwe.
Podsumowując cieszę się, że to już za mną. Trochę mi przykro, że będę musiała opuścić Londyn i zostały mi tylko 3 tygodnie. Muszę jak najlepiej je wykorzystać, nawiązałam już jakieś znajomości i polubiłam parę osób. Z drugiej strony przecież nie wracam znowu do Polski więc będę mogła przyjeżdżać. Mam teraz nadzieję, że będzie już tylko lepiej i coraz bliżej do usamodzielnienia się.

Pozdrawiam i dziękuje za wsparcie!
M.

9 komentarze:

  1. dalas rade :-) 'sometimes goodbye is a second chance' !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz byle tylko tą szansę dobrze wykorzystać :)

      Usuń
  2. Podziwiam za odwage, dobrze zrobilas :) wyobrazam sobie jak musialas sie czuc przed rozmowa i ciesze sie, ze wszystko potoczylo sie pozytywnie :) kazdy koniec jest poczatkiem czegos nowego, przed Toba wiele swietnych etapow zycia, powodzenia ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) no uczucie przed rozmową nie do opisania... nikomu nie życzę! teraz już tylko czekam na lepsze chwile!

      Usuń
  3. Ja bym chyba zbierała się na taką rozmowę dużo dłużej. Podziwiam i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie z tym moim zbieraniem się do rozmowy to było trochę dłużej... pisałam już jakiś czas temu, że nie zgrywamy się z rodziną i od tego czasu miałam z tyłu głowy tą myśl o rozmowie i zakończeniu pracy tutaj. Z każdym dniem pobytu tylko utwierdzałam się w tej myśli, a po podjęciu ostatecznej decyzji najlepiej szybko sprawy załatwiać :) Tak już mam, że wolę mieć najgorsze za sobą jak najszybciej... dla mnie odkąd pamiętam najgorszy był moment oczekiwania, kiedy już działo się (nawet nie najlepiej) mogłam jakoś reagować :)

      Usuń
  4. Przepraszam, że to napiszę, ale dobrze wiedzieć, że nie zawsze jest kolorowo. Moje dzieci są cudne, ale czasem mam dość. Dzięki, że opisujesz swoje przeżycia, tod la mnie niezwykle dobra terapia :) Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za Twój komentarz :) Motywuje mnie to tylko do dalszego pisania wiedząc, że ludzie chcą czytać nie tylko te kolorowo-bajkowe przeżycia.
      Dzięki!
      PS. planuje następnego posta o pozytywnym wydźwięku :D

      Usuń
  5. gratulacje! na pewno ciężko będzie pożegnać się z Londynem. no ale przecież miejsce nie jest aż tak ważne. Ważne, żeby Twoja przyszła host family była tym perfect matchem :) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń

 
Blogger Templates