Subscribe:

Ads 468x60px

wtorek, 2 lipca 2013

Początek końca

Nie chciałam pisać o tym wcześniej ale gdy jest to już pewne, w końcu mogę naskrobać parę słów.
Otóż moja przygoda we Włoszech powoli będzie dobiegać końca... Początkowo sądziłam, że spędzę tutaj co najmniej pół roku, jednak zbyt wiele spraw odbiegało od moich początkowych założeń.
Aby powiedzieć o moim odejściu hostom, zbierałam się bardzo długo. Już pod koniec maja byłam niemal pewna, że chcę wrócić do domu szybciej. Nie wiedziałam jak zabrać się do rozmowy z hostami gdyż wszystko tutaj układało się (i dalej się układa) bardzo dobrze. Rodzinkę trafiłam w 100% świetną i wyrozumiałą. Kilka razy już byłam pewna, że zaraz wypalę z moim postanowieniem, a tu wypadało coś takiego, że rezygnowałam (jak np. hostka oznajmująca, że ma dla mnie mały prezencik... i jak w takiej sytuacji mogę jej się odwdzięczyć nowiną, że rezygnuję). Nosząc w sobie to postanowienie musiałam wyglądać bardzo nieswojo ponieważ hostka sama domyśliła się, że coś jest na rzeczy i zaczęła wypytywać mnie co się dzieje. Mniej więcej w połowie czerwca powiedziałam jej o co chodzi.
Moje argumenty za odejściem to przede wszystkim to, że poza rodziną z którą mieszkam (no i K.) nie mam tutaj w ogóle życia towarzyskiego. To jest najbardziej dobijające... po całym dniu z dziećmi nie ma nikogo z kim można by wyjść na drinka i odreagować trochę. Może jest w tym trochę mojej winy, bo nie przykładałam się do nauki włoskiego będąc tutaj ale w tym momencie pojawia się kolejny powód do wyjazdu. Ja nie przyjechałam tutaj aby uczyć się włoskiego, a aby podszkolić swój angielski... Teraz mogę zaapelować do wszystkich dziewczyn, chcących nauczyć się lub rozwinąć swoje umiejętności z danego języka. Wybierajcie kraje, w których mówi się w języku, który chcecie podszkolić! Nie ma co liczyć na to, że rozmawiając z rodzinką (niebędącą native speaker) np. po angielsku, rozwiniecie swoje umiejętności. Na pewno zyskacie trochę nowych słówek, głównie związanych z domem i opieką nad dziećmi ale to wszystko. W moim przypadku to za mało.
Trzeci powód, o którym nie mówiłam już hostom gdyż myślę, że to mój charakter wpływa na moje odczucia to A. - dziewczyna, która zajmuje się domem i gotuje. Hostka kiedyś mi powiedziała, że widzi, że czuję się swobodniej kiedy A. nie ma w pobliżu. Tak, to prawda. Dziewczyna niewiele starsza ode mnie, a zupełnie inaczej myśląca i kompletnie irytująca mnie swoim zachowaniem. Myślę, że ona nie jest do końca uświadomiona czym jest au pair i najchętniej widziałaby mnie ciągle coś robiącą (sprzątającą/zabawiającą dzieci itp.). Tyle, że podczas gdy ona wciąż narzeka jak to musi się spieszyć ze wszystkim (bo nie może zostać chwilę dłużej w pracy) i jak bardzo jest tym zmęczona... ja wstaję dużo wcześniej i kiedy ona wychodzi do domu, ja ciągle jestem odpowiedzialna za dzieci i najczęściej jeszcze mam coś do posprzątania. Sama nie narzekam i może dlatego tak bardzo nie lubię kiedy ludzie wciąż narzekają... szczególnie kiedy widzę, że nie mają zbytnio ku temu powodów. Podsumowując... już nigdy bym nie poszła na układ kiedy w domu jest ktoś jeszcze poza mną (nie myślę oczywiście o rodzicach). Wyjątkiem mogłoby być jedynie kiedy przychodzi ktoś do sprzątania raz na jakiś czas.
Hości już znaleźli dziewczynę na moje zastępstwo. Jest to tym razem Czeszka :D ... po dwóch Polkach pewnie chcą wypróbować inną narodowość ;] Jej przyjazd zaplanowany jest na 20 lipca. Ja jednak do domu pojadę około tydzień później gdyż hostka poprosiła mnie abym to ja wprowadziła ją w rutynę tego domu. Tak więc zostanę parę dni i myślę aby 25 lipca pojechać do Wenecji, spędzić tam weekend i stamtąd wsiąść w autobus do domu. Jak o tym myślę, to trudno mi uwierzyć, że za około 3-4 tygodnie będzie już po wszystkim i wrócę do szarej rzeczywistości.

2 komentarze:

  1. Moja koleżanka przyjechała do Niemiec z myślą o nauce angielskiego - hahha. Prędzej tureckiego czy rosyjskiego załapie dużo (tak jak ja ) niż angielskiego.
    Szkoda że tak kończy sie Twoja zabawa w au pair. A ta dziewczyna co przychodzi gotować.. Hym,, chyba też by mnie męczyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tak to jest z tym językiem... teraz już jestem mądrzejsza (haha) i mam nadzieję, że to nie koniec au pairowania, a ta przygoda pomoże mi kiedy będę planować wyjazd do Stanów :D

      Usuń

 
Blogger Templates