Subscribe:

Ads 468x60px

niedziela, 17 sierpnia 2014

OMG to już tylko 2 tygodnie!

Znowu zaniedbałam pisanie tutaj ale obiecuję, że jak już będę w Londynie, to na bieżąco będę dodawać zapiski. Teraz złapał mnie leń przedwyjazdowy :D ale do rzeczy...

Jak ten czas leci, niedawno kończyłam swój staż i wtedy, gdy chciałam aby dni mijały jak najszybciej, to wlokły się niemiłosiernie. Tak to jest kiedy robi się coś, co nam nie odpowiada i czego nie lubimy. O tym stażu wolę nie pisać za bardzo, bo tylko bym narzekała jak to źle się dzieje, gdzie pieniądze z UE marnowane są w polskich instytucjach, dokąd to wysyłani są młodzi ludzie aby "pracować" (odwalać najgorszą robotę) za marne grosze, a ma to niby w założeniu podnosić ich kwalifikacje... Najważniejsze, że przeżyłam te 6 miesięcy, dostałam jakiś tam list rekomendujący, a ostatniego dnia było nawet miło. Dobrze, że pomyślałam dzień wcześniej, aby upiec babeczki na pożegnanie... Tylko gdybym wiedziała, że cały dział się zbierze, upiekłabym więcej, bo musiałyśmy kroić babeczki na pół aby wszystkim starczyło :) W końcu i tak najwięcej wsunęła kierowniczka, a kilka osób chyba nawet nie spróbowało... hahaha. Poza tym dostałam bardzo ładnego porcelanowego słonia na szczęście. Oczywiście rozniosło się po urzędzie, że wyjeżdżam do Londynu więc to taki miły gest z ich strony :) Może nawet zapakuję go ze sobą.
Teraz więc siedzę i relaksuję się w domu, a dni lecą jak szalone. Pamiętam jak rozmawiałam z mamą, że to cały miesiąc przede mną, a tu nagle zrobiło się 2 tygodnie. Ustaliłam z moją hostką już mniej więcej jak i gdzie mnie odbierze... Ponieważ zgodziłyśmy się, że do centrum dotrę sama. Byłam już w Londynie więc nie widziałam w tym problemu, co prawda wtedy lądowałam na Stansted a teraz będzie to Luton... ale przecież lotniska nie różnią się od siebie za bardzo :) Akurat fajnie się złożyło, bo easybus wypuścił bilety po 2£.
W tym momencie moim największym dylematem jest to, co mam kupić dzieciakom na przywitanie. Pisałam do byłej au-pair żeby mi coś doradziła ale w sumie niewiele się dowiedziałam. Dzieciaki mają wszystko jeżeli chodzi o ich zainteresowania i nie ma gdzie tego już wkładać, a podobno bardzo lubią polską mambę.. HAHAHA! Ja natomiast jestem w sumie przeciwna dawaniu słodyczy, choć raz na jakiś czas dodatkowy cukier chyba jest akceptowalny ;) ehhh. Tylko trochę nie pasuje mi pojechać z samymi słodyczami i tak od kilku dni myślę, myślę i nic wymyślić nie mogę. Już mi się po nocach to śni :D
Miałam też przed wyjazdem ten miesiąc poświęcić na powtarzanie sobie angielskiego... nawet nie znalazłam swojej książki, nadrabiam oglądaniem seriali bez lektora :) Ogólnie odnoszę wrażenie, że denerwuję się bardziej niż przed pierwszym wyjazdem, a nawet obawy językowe mam większe. Ten brytyjski akcent mnie przeraża... choć uwielbiam go i mam nadzieję trochę go podłapać to czasami nie rozumiem w pierwszej chwili o co chodzi.
Moje nerwy też biorą się z tego, że nie chcę wracać do Polski i boję się, że coś pójdzie nie tak. Chyba ogólnie za dużo o tym wszystkim myślę, a przecież wyjdzie w praniu jak to będzie.
Na dzisiaj to tyle.
pozdrawiam! M.

4 komentarze:

  1. Cześć :) Trafilam tu z wizażu :) Bardzo podoba mi się Twój blog, gdzie dokładnie byłaś we Włoszech? Ja mieszkałam przez rok w Bergamo, ale nie jako au pair. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    zrealizowacmarzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :) bardzo mi miło. Ja mieszkałam w Civitanova Marche, jest to miejscowość na południe od Ancony (nad samym morzem ale nie turystyczna).
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. nie mogę się doczekać na posta z serca UK :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, już niedługo :) ja też nie mogę już się doczekać aby przekonać się jak to będzie.

      Usuń

 
Blogger Templates